Tak się złożyło, że na początku XXI sprzedawałem “internet”.

Pracowałem w firmie, która oferowała dostęp do internetu (wdzwaniany i łącza dedykowane), serwery (wirtualne i hoteling) oraz domeny internetowe. To było bardzo ciekawe doświadczenie, ponieważ w momencie podjęcia pracy moja znajomość internetu ograniczała się ledwie do tego, że umiałem wysłać e-mail...

Powiadają, że dobry handlowiec wcale nie musi wiedzieć, co sprzedaje. No właśnie: wiedzieć nie musi, ale co zrobić, kiedy wiedzieć chce? A ja bardzo chciałem wiedzieć, jak to się dzieje, że po wpisaniu jakiegoś adresu w pasku adresu przeglądarki i po kliknięciu ENTER pojawia się taka a nie inna treść.

Gdy już dzięki uprzejmości szefa otrzymałem dostęp do wirtualnego serwera, postanowiłem napisać coś, co oddawało mój ówczesny stan ducha. Jakieś mi się nasunęło skojarzenie ze storczykami… i to był mój pierwszy opublikowany samodzielnie napisany i samodzielnie umieszczony na serwerze tekst.